Przedświąteczna wprawka
Co prawda do Wielkanocy jeszcze kawałek, ale smętna aura za oknem natchnęła mnie do totalnie niezamierzonych świątecznych zakupów. A w jakim kolorze - oczywiście tym najbardziej w moim domu zapomnianym, czyli żółtym...
Podobno żółty to kolor sezonu, podobno jest nowym różowym, podobno...
Dla mnie to po prostu kwintesencja wiosennych świąt, od którego wzbraniałam się przez długi czas rękami i nogami, bo kojarzył mi się w pierwszej kolejności z pokracznymi kurczaczkami na straganach ;). Ale brak słońca najwyraźniej kończyny unieruchomił, bo wybraniać się tej soboty przestałam. Niestety nie unieruchomił karty i stałam się w nieplanowany sposób posiadaczką dwóch żółtych podstawek i bieżnika.
Dla mnie to po prostu kwintesencja wiosennych świąt, od którego wzbraniałam się przez długi czas rękami i nogami, bo kojarzył mi się w pierwszej kolejności z pokracznymi kurczaczkami na straganach ;). Ale brak słońca najwyraźniej kończyny unieruchomił, bo wybraniać się tej soboty przestałam. Niestety nie unieruchomił karty i stałam się w nieplanowany sposób posiadaczką dwóch żółtych podstawek i bieżnika.
Szybko więc przeprowadziłam przedświąteczną przymiarkę, aby sprawdzić czy to będzie "TO". Jajcami na chwilę obecną jeszcze nie dysponuję, więc środek pusty mi się zrobił. Oczami wyobraźni widzę jednak tam misy z sałatkami i stroiki z rzeżuchy...
Jeszcze się jednak nie przekonałam. Natomiast już teraz wiem jedno - zostaje zieleń i fiolet - i być może, ewentualnie i hipotetycznie, odrobina żółci w narcyzach i kurczaczkach (nie uchronię Skrzata przed nimi ;)).
Ale czy zaszaleć aż tak? Pod koniec kwietnia zrobić się może wystarczająco radośnie na dworze i nie trzeba będzie sobie podkręcać mieszkanka kolorami. Chyba muszę to jeszcze przemyśleć ;)
Na szczęście mam jeszcze trochę czasu...
Mimo wszytko taki żółciutki rewelacyjnie poprawia mi humor. I takiego słonecznego nastroju Wam dzisiaj życzę.
Pozdrawiam cieplutko,
Jadę jutro po hiacynty, koniec, kropka, muszę mieć! ;-) Żółty jest śliczny, taki lekko rozbielony, pastelowy, niekoniecznie bardzo żarówiasty i mocny, ale taki delikatny naprawdę świetnie wygląda jako dekoracja świąteczna! ;-)
OdpowiedzUsuńNasza sesja ślubna była wykonywana w Chorzowie - zgadłaś! ;-) Niektórzy pytają czasem czy to nie London Eye, a to tylko (albo aż) nasze wspaniałe chorzowskie wesołe miasteczko.. ;-)
Ściskam mocno!!
Mieszkam rzut beretem od miasteczka, ale nie byłam tam od dzieciństwa... trzeba odświeżyć wspomnienia.
UsuńTeż mam wrażenie, że taki żółty jest jednak za mocny, biel go jeszcze bardziej uwypukla.
Musiałam jednak przetestować ;)
Jak przyjemnie. Wiosna zawsze najbardziej kojarzy mi się z tym słonecznym kolorem, tak bardzo jestem spragniona słońca, a kolorem żółtym wnosimy jego kawałek do mieszkania :)
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńŻółty faktycznie wnosi wiele radości i po zakupach aż serducho mi się uśmiechało :D
Ja słonecznie i wiosennie:) Cudnie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście już nie trzeba będzie dłużej zaklinać wiosny - meteorolodzy wieszczą iście tropikalne dni.
Wtedy może przetestuję błękity dla ochłody ;)
Podobają mi się Twoje kadry i zdjęcia, zwłaszcza to ostatnie mnie zachwyciło :)
OdpowiedzUsuńpiękne stylizacje oraz wspaniała oprawa . świetnie operujesz głębią ostrości i masz oko do kompozycji w kadrze.
OdpowiedzUsuńStroiki z rzeżuchy i sam jej zapach.. cudowna Wielkanoc. Piękne zdjęcia. Udanego weekendu. Pozdrawiam, Kamila.
OdpowiedzUsuńhttp://ilovewhite.blog.pl/
Piękne, nastrajające optymistycznie zdjęcia:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Bardzo mi przykro ale Candy u mnie jest z zeszłego roku :(
OdpowiedzUsuńWiosenna aura mi do głowy uderzyła i daty pomieszała :D Może znowu będziesz takie słodkości rozdawała ;)
Usuń