Made with LOVE
Jak na każdą niepoprawną romantyczkę przystało, Walentynki są dla mnie okazją do celebrowania.
Zanim jednak na świecie pojawił się Skrzat dzień ten był przeznaczony dla dwojga: nastrojowe kolacje, późne seanse w kinie, koronki, czekoladki, szampan i takie tam ;)
Teraz gdy jest nas więcej do kochania, zmienił się też sposób świętowania. I choć miłość okazujemy sobie na co dzień, i gestami i słowami, w ten jeden dzień w roku słodzimy sobie jeszcze bardziej... dosłownie.
W końcu przez żołądek do serca...
O ile z Mężusiem nie ma problemu, bo łasuch z niego straszny, to ze Skrzatem nie mam już tak łatwo.
Zero mleka, masła, jajek... Robienie łakoci to nie lada wyzwanie.
Zresztą on i tak "ze wszystkich słodyczy najbardziej lubi kiełbasę" ;)
A mi się zamarzyły na dodatek ciasteczka z wykorzystaniem stempelka wygranego kiedyś u Magdy.
Pokombinowałam więc z przepisem na kruche ciasto, ubrudziłam, napociłam, bo kiepska ze mnie ciastkareczka.
Ale udało się :)
Co prawda dalekie są od ideału, nie nadają się na prezent i najbardziej przypominają dukaty z wykopalisk archeologicznych, ale własnymi rękami je wyrobiłam, wgniatając w nie kawałek swojego serca ...chyba już bardziej nie mogłam tej miłości wyrazić :)
I co... Skrzat dostał, pooglądał, powąchał, nadgryzł i ... poszedł.
Trudno okazywać miłość czterolatkowi w dorosły sposób. Dla niego ważniejsza jest wspólna zabawa i całusy w czółko. I chyba mi też to bardziej odpowiada.
Tylko Mężuś miał dodatkową radość... tyle nadprogramowych ciasteczek mu się dostało ;)
Tak więc przy okazji wczorajszych Walentynek, dużo miłości na co dzień i od święta Wam życzę, bez zbędnych "ulepszaczy", tej prosto z serca!
Ściskam mocno!
Pliszka
Pliszko cudowne kadry!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPieknie wyszły - z tej miłości oczywiście. U mnie teraz wiecej kwiatów od męża dostaje córka. Taki los :-)
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia
aaaa u mnie też przez żołądek do serca :-)
UsuńNajbardziej skuteczny sposób ;)
Usuńaaaaale pysznie :-)))
OdpowiedzUsuńSłodziutko "na całej linii", a skrzaty już tak mają. Ani się obejrzysz, a wiele rzeczy się przewartościuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jak najsłodziej.viola
Słodziutko dziękuję :)
UsuńSłodko,pięknie i pewnie pysznie :)
OdpowiedzUsuńJak na brak masełka w składzie, wyszły całkiem dobrze :)
UsuńSłodkie kadry z tą czerwienią, oj słodkie :)))
OdpowiedzUsuńW końcu w Walentynki musi być sama słodycz ;)
UsuńCiacha wyszły rewelacyjne, pyszne, domowe... Mniam :) u mnie jest odwrotnie, muszę wręcz odpędzać malca od słodyczy. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę apetytu synka :) Mój Skrzat jest strasznie wybredny...
UsuńJak pięknie :)
OdpowiedzUsuńWyglądają pięknie i tak pewnie smakują ;-) pozdrawiam ciepło !! :-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę talentu do wypieków ;) Hihi ja niestety nie potrafię za żadne skarby upiec nic a nic :( Co Moniczko u Ciebie? Jak się czujesz? Miałam troszkę zastój z blogowaniem - laptop padł... dopiero powoli wracam, wracam...
OdpowiedzUsuńściskam Kamila
Wracaj Kochana do nas, wracaj, bo tęsknimy :)
UsuńJa pomalutku odliczam czas do maja i siedzę w domu...
Talentu do wypieków nie mam, to tylko sporadyczne wypadki kulinarne ;)
Trzymaj się cieplutko!
Właśnie odkryłam Twojego bloga - bardzo mi się u Ciebie podoba. Ciasteczka wyglądają kusząco, ach przydałyby mi się do wieczornej herbatki :) Piękne zdjęcia. Szkoda tylko, że nie ma przepisu! Ale będę zaglądać do Ciebie. Pozdrawiam, Aga
OdpowiedzUsuńPrzepis klasyczny - na kruche ciasto bez jajek. Tyle, że zamiast masełka - margaryna Palma, a zamiast krowiego mleka, mleko ryżowe.
UsuńDziękuję i zapraszam :)