Bajka dla rodziców

Kiedy cztery lata temu ktoś mówił mi o dzieciach przesypiających całe noce, patrzyłam na niego jak na cynika bez serca, który chce nieprzytomnej z niewyspania matce zarzucić brak właściwego podejścia wychowawczego. Jak na złośliwego gnoma, który z satysfakcją punktuje mi nieudolne próby wdrożenia rutyny w życie mojego wówczas jedynego potomka. W ostateczności bajarza, który udowadnia istnienie mitycznych stworzeń. Przecież daleki kuzyn syna córki sąsiada ma takie fantastyczne dzieci, co to jak tylko dotkną pościeli to zapadają w czarodziejski sen i ciurkiem przesypiają 12 godzin. Zresztą dzieci kuzyna jego kuzynki też... nie mówiąc już o potomstwie kuzyna ;)  Bo jakże można wierzyć w te historie z gatunku urban legend zasłyszane w kolejce do warzywniaka, rozpowszechniane przez wszechwiedzące starowinki.


Jaś przez pierwsze trzy lata życia budził nam się kilka razy w ciągu nocy. Bez harmonogramu, niezależnie od intensywności dnia i różnicowania diety. Jak mu się żywnie podobało. Najmniejszy hałas potrafił go wyrwać ze snu. Na początku jeszcze długo i cierpliwie lulaliśmy na rękach, potem jednak ręce nam opadły, a my honorowo skapitulowaliśmy . Od tej pory zaczęliśmy spać już razem w trojkę. Co tam romantyczne wieczory czy nocne oglądanie filmów, w końcu człowiek jest zwierzęciem stadnym, prawda ;)

Kiedy na świecie pojawił się Kubuś z góry nastawiłam się na najgorsze. Zaczęłam już w myślach robić przemeblowanie, szukając  miejsca dla jak największego łóżka. 200x200 cm to by było to. W końcu musi się w nim zmieścić finalnie nasza czwórka. Bo choć Janek, jak przystało na sześcioletniego chłopa, już zasypia u siebie, zawsze jednak jakimś magicznym sposobem znajduję go rano w naszym łóżku wciśniętego na harmonijkę. I choć w pamięci miałam zasłyszane historie o takich śpiących małych rycerzach (i królewnach), to w najśmielszych marzeniach nie projektowałam sobie, że taka bajka mogłaby się stać i z moim udziałem! Ale najwyraźniej jakieś dobre wróżki są na świecie (może kryją się pod postacią tych starowinek w warzywniaku), bo urodziłam magiczne dziecko z ludowych opowieści, które przesypia całą noc. Dziecko, które co prawda półprzytomnie domaga się napitku, jednak po konsumpcji zasypia od razu jak leciwy suseł. Choćby się waliło i paliło nic go nie zbudzi. I choć początkowo sen odbywał się w łóżku rodziców, to jednak od roku na własnych włościach! Teraz znów rodzice mogą wyczyniać dzikie harce!  Nie, stop, nie za głośno, bo mogą obudzi jeszcze Jasia ;)


Łóżeczko Kubusia zajmuje kącik w naszej sypialni. Nie ma tu zbyt wielu jego zabawek i rozpraszaczy. Co wieczór przynosimy do poczytania/pooglądania jaką wesołą książeczkę. Na topie od dłuższego czasu jest seria Mamoko i Opowiem Ci Mamo. Do przytulania ma niezmiennie od roku swoją małą podusię, którą nazywa misiem (nie żeby jeszcze umiał czytać ;). Dla bezpieczeństwa na noc przystawiamy łóżeczko odkrytym bokiem do naszego łóżka, bo choć Kuba śpi jak suseł, to nie przeszkadza mu to uprawiać nocnego tańca z gwiazdami. Barierka nie daje rady!

Staram się utrzymać w sypialni stonowaną kolorystykę. Połączyłam trochę niekonwencjonalnie szarości z zielenią. Reszta obowiązkowo biała. Zarówno mnie, jak i Kubusia bardzo to wycisza.








 





A tak kącik z łóżeczkiem prezentował się dopóki Kubuś nie dał z niego drapaka. W końcu udało mi się zrobić to himmeli :)




Chodzi mi po głowie urozmaicenie ściany nad tym kącikiem - naklejki być może, ale nie w gwiazdki, było by ich za dużo. Na pewno też żadne wiszące nad głową ramki, bo mam awersje ;) Macie może jakieś pomysły?


A tymczasem i ja zmykam spać.

Ściskam,

Pliszka

Komentarze

  1. Bardzo spoko kolorystyka, zupełnie nie stereotypowo-dziecięca.
    Bonus za szarości :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Ci się podoba :) Stereotypom mówimy stanowcze nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne te zielone akcenty! Cudownie to wszystko razem wygląda!
    Naklejki to całkiem dobry pomysł :)

    Uściski dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jestem na etapie szukania :)
      Ściskam!

      Usuń
  4. och, ale szczęście was spotkało! zazdroszczę. ja mojemu młodszemu nigdy nie zrobiłam zdjęcia, gdy spał. gdy tylko się zbliżałam do łóżeczka, zaraz się wybudzał....
    a kącik uroczy. idealny do wyciszenia. ślicznie tu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam zdjęcia tylko jak śpi, bo gdy się obudzi to zdjęć nie da rady już robić - taki z niego Struś Pędziwiatr ;)

      Usuń
  5. Piękny kącik i maluszek tak słodko wygląda jak sobie śpi:)) Zreszta dzieci zawsze słodko wyglądają jak spią..a jak się obudzą.. ;))) U mnie już oboje maluchów zostało wyeksmitowanych do ich pokoju i własnych łóżek, bo przez troche czasu też spaliśmy stadnie ;)) Teraz starszy ma 6 a mlodszy 3,5 i na szczęście wędrują do nas dopiero rano :) Jak cieszy fakt że można wyspać się wygodnie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, taki niewinny, a jak się obudzi to istny łobuz (delikatnie ujmując) :)
      Fajnie, że Twoje dzieciaki już się "odłóżkowały" ;)
      Nawet te kilka godzin snu sam na sam jest bezcenne :D

      Usuń
  6. Przepięknie! Bardzo ładny kącik. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

INSTAGRAM - MYLITTLEHAPPYNEST