Makrama, królowa PRL-u
ZPT. Wczesne lata 90-te. Obskurna piwnica podstawówki. Pilśniowe stoły i obdrapane krzesła. Metalowe szafki pełne niekompletnych urządzeń i pęknięta w połowie tablica. Stare imadło, zepsuta lutownica i nigdy nie używana wiertarka. Ponury technik, lubiący tylko chłopców i szalona techniczka, nigdy nie mogąca zapamiętać grafiku. Półmrok, nudy i gry w statki. W tych okolicznościach przyrody kształtowała swe zdolności manualne i wrażliwość na piękno zagubiona i nie pewna swych talentów mała dziewczynka.
Z zajęć owych na pewno wyniosłam dokładność, ćwiczoną do bólu na papierze technicznym, w odliczanych co do milimetra literach. Do dziś robi mi się nie dobrze na myśl o jakiejkolwiek „kaligrafii”. Wyszkoliłam się również w kanapkach z rzodkiewką, popełniłam jakąś myszę z jajka. Robiłam sałatki, cerowałam na grzybku skarpetki. Rosyjskiego radia nie dotknęłam nigdy – była to zabawa zarezerwowane tylko dla chłopców (sic!). Umykało mi z pamięci fi sworzni. Były też oczywiście klasyczne robótki ręczne: szydełko, haft krzyżykowy i druty (szalik po kryjomu zrobiła mi Babcia – długi, czarno-żółty, nosiłam jeszcze na studiach). Było nawet jakieś skręcanie drewienek – zasadniczo pobieżnie, udawane zabawy młotkiem. Była też wreszcie i ONA, wisząca w każdym modnym domu, królowa PRL-u, jej ozdobność Makrama.
Do dziś pamiętam jak kombinowałyśmy z Mamą skąd tu wyczarować sznurki na sploty. Sklepy świeciły pustkami, w domu nie było zapasów. Obleciałyśmy pół miasta, obeszłyśmy rodzinę i nic, wszędzie deficyt. Finalnie rozparcelowałyśmy abażur, wyciągając z niego sizalowe witki. Dorwałyśmy na szczęście w księgarni poradnik, aby lepiej ogarnąć temat, świetnie zresztą napisany i pełen pomysłów. Żabę do tej pory mam ochotę zrobić, choć ten pan, znaczy ta myjka, tak kusi przy tym piecyku gazowym... Byłam więc świetnie przygotowana, dostałam nawet piątkę. I pewnie zostałabym światowej sławy „makramerką”, gdyby ten sizal tak pierońsko nie gryzł w ręce ;)
Ale jak widać los mi dał mi drugą szansę. Moda na retro robótki wróciła, pasmanterie nie zieją już pustkami. Pełno jest wszędzie asortymentu i inspiracji. Nic tylko brać i pleść! Bo technika to wyjątkowo łatwa i przyjemna, a na yotubie mnóstwo poradników. Choć tak naprawdę nie trzeba się zbytnio szkolić, tylko zrobić klika węzłów płaskich, poćwiczyć klika spiralnych, a potem już samo wchodzi w krew, a palce łapią schemat. Mi kwietnik zajął dwie godzinki – wliczając pół, które zeszło na rozplątywanie sznurka skołtunionego przez moją szarańczę. I drugie pół na obliczanie długości, tworzenie w myślach koncepcji, podpatrzenie na necie dobrej pętli. Została więc godzina czystej przyjemności i ludycznego tworzenia.
A mała dziewczynka choć dawno skończyła podstawówkę, odnalazła znów swą ścieżkę :)
A mała dziewczynka choć dawno skończyła podstawówkę, odnalazła znów swą ścieżkę :)
A Wy jakie talenty odkryliście na ZPT?
Ściskam,
Pliszka
fajne sploty ja zacznę od węzełków ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D węzełki też pięknie wyglądają :)
UsuńPamiętam te zajęcia praktyczno-techniczne, oj pamiętam :D Mnóstwo ciekawych i nierzadko dziwnych rzeczy robiliśmy na nich. Pamiętam kiedyś, gdy zrobiłam sałatkę caprese, Pan prowadzący zajęcia, stwierdził, że to sałatka dla anemików... taka uboga :))))) A robótki na drutach, szydełku, makramy i gobeliny pokochałam miłością wielką i uwielbiam do dziś :D
OdpowiedzUsuńŚciskam , Agness <3
Sałatka fantastyczna, ale technik miał prawo się nie znać, bo pewnie nie było jej w zakresie nauczania ;)
UsuńJej, faktycznie też robiliśmy gobeliny - z głowy mi to wyleciało. Nawet trzeba było zrobić samemu ramę. Ech, to były na prawdę kreatywne zajęcia ;)
Buziaki :*
Jak to mówią - nauka idzie w nas, a nie w las :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I jak z jazdą na rowerze, nigdy się nie zapomina ;)
UsuńSplot splotem, ale jakie piękne kolory! :) Nie mogę się na to wszystko napatrzeć. Uwielbiam kolor zielony, zawsze tak miło mi się kojarzy :)
OdpowiedzUsuńZieleń jest piękna w każdy odcieniu :)
UsuńPięknie u Ciebie, tak delikatnie i zwiewnie. Uwielbiam macramy , nawet mam 2 w mieszkaniu..mimo, że mój mąż "nie rozumie tego sznurka" :D
OdpowiedzUsuńMój też się za głowę łapał, co to za warkoczyki robię na kwiatki, jakbym nie mogła w sklepie kupić doniczek. Ech, ci mężczyźni, wogóle nie nadążają za trendami ;)
UsuńOj to były czasy...Zarówno makrama jak i fotki cudoooowne.
OdpowiedzUsuńTeż je mimo wszystko z łezką w oku wspominam.
UsuńŚciskam :*
Bardzo fajnie to wygląda :) Mam podobne tylko na balkonie i sprawdza się cudownie!
OdpowiedzUsuńKwietnik cudo :) I te Twoje koloryyy, no wow 💖
OdpowiedzUsuńŚwietnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńI super kolorek.
Pozdrawiam weekendowo.
Bardzo inspirujący wpis. Piękne dekoracje.
OdpowiedzUsuńSuper dekoracja. Dowód na to, że moda na coś wraca :)
OdpowiedzUsuńMam starą makramę do tej pory :)
OdpowiedzUsuńŚwietny dodatek. Mam podobną u siebie :)
OdpowiedzUsuńMuszę coś takiego wykonać we wnętrzach moich apartamentów na wynajem w Kołobrzegu. Śliczne inspiracje. Takie proste dodatki budują duszę wnętrza i dają dużo ciepła. Przytulne wnętrze jest ważne jeżeli chodzi o nocleg w Kołobrzegu.
OdpowiedzUsuńOryginalny pomysł na dekorację.
OdpowiedzUsuńTakie dekoracje potrafią przywołać wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńWspaniała aranżacja. Makrama ma swój urok.
OdpowiedzUsuńsuper spójność w kolorach. Dzięki czekamy na więcej ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wyszło! A ta myjka mnie rozbawiła :-)
OdpowiedzUsuńBajeranckie. I ten kolor! Magia. Ja pamiętam lutowanie lampek choinkowych ( ale twierdze nadal że to nie moja bajka) i haftowanie na firance. I to mi już zostało na dobre :)
OdpowiedzUsuńModa na retromeble, zwłaszcza z PRL, też wraca i dobrze, bo krzesła, szafki i inne meble z tamtego okresu są fantastyczne. Ale to co zwraca uwagę tu - poza samą makramą - to dobór kolorystyki. Zielone akcenty pięknie się ty wybijają na białym tle - makrama, słuchawki, poduszka na krzesło, itd. Bardzo harmonijny i estetyczny efekt.
OdpowiedzUsuńHahah świetnie CI wyszła - i jeszcze ta paprotka! jest moc! :)
OdpowiedzUsuńPamiętam z lat dzieciństwa bardzo podobne ozdoby. Piękny, zielony kolor. Wspaniałe ożywienie wnętrza.
OdpowiedzUsuńgdzie można dostać taki soczyście zielony sznurek do makramy, ktoś coś?
OdpowiedzUsuńCiekawie to wygląda
OdpowiedzUsuńmiło się czyta te wpisy!
OdpowiedzUsuńwspaniały wpis!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny tekst
OdpowiedzUsuńPięknie to wygląda
OdpowiedzUsuńBardzo mi się wszystko podoba
OdpowiedzUsuńSuper aranżacja
OdpowiedzUsuń