Wyśniłam je sobie dawno, dawno temu, zanim odważyłam się jeszcze marzyć o własnym domu. Drewniane, rzeźbione, szmaragdowe. Wyśniłam je sobie, zanim mogłam mieć nadzieję na metraż większy niż 54 m2. Wyśniłam je zanim ten kolor znów stał się modny. Zielone wejście do naszego prywatnego raju.
Wyśniłam sobie też sam raj, piętrowy, z niedużym ogródkiem, w mieście. Ot, żeby tylko pomieścił całą naszą ferajnę i trochę książek. Żebym przed nim mogła koc rozłożyć i maciejki nasiać, a i do pracy nie dojeżdżać zbyt długo. Wyśniłam go sobie dawno, dawno temu, nie wierząc by sen mógł się stać prawdą.
Ale właśnie teraz się spełnia. Nie jest już ulotną fantazją, ale solidną konstrukcją z heluzów. Bez zadaszenia co prawda, bo w połowie zeszłego sezonu ekipa zniknęła, ale jest realny, na wyciągnięcie ręki. I może… może już ten rok zakończę pijąc szampana w tym wyśnionym lokum. Traf chciał bowiem, że mieliśmy możliwość wykupić działkę, co to kiedyś miasto zabrało dziadkom męża pod budowę drogi. Wieki temu. Lata minęły, droga nie powstała, a my staliśmy się niespodziewanie posiadaczami długiego na 40 m i szerokiego na 9 m kawałka ziemi, w samiuśkim centrum miasta. Nie jest to gigantyczny i ustawny teren, ale na piętrowy domek o szerokości 6 m wystarczy. Będzie więc garaż, cztery pokoje, trzy łazienki, kuchnia, pralnia i spiżarnia. Będą też wymarzone, zielone drzwi, w odcieniu szmaragdu.
Może nie od razu, nie na samym początku, bo przecież inne finansowe priorytety. Ale nie będę naglić, nie będę się frustrować. Wyśnionego raju przecież nie można tworzyć w pośpiechu!
Trzymajcie za nas kciuki😊
A Wam który odcień najbardziej przypadł do gustu?
Ściskam,
Pliszka
Mi się bardzo podobają czerwone drzwi, tylko kojarzą się tak jakoś z horrorem :D Zieleń z kolei z domem i spokojem
OdpowiedzUsuńCzerwone drzwi to dla mnie znak rozpoznawczy angielskich domków, ich chyba nie przerażają ;) Ale ja wolę zieleń, właśnie spokój!
UsuńInspirujący wpis
OdpowiedzUsuń