I znowu przyszedł maj...
zamieszkał w moim sercu, ukwiecił wokół świat, odurzył bzu zapachem.
Znów zaczęło się chcieć i korzystać z życia. Buchnęły endorfinki, a prokrastynacja uciekła w popłochu. A ten majowy start był najlepszy z możliwych – rodzinnie, fit, wyjazdowo, z ogarniętym mieszkaniem przystrojonym w fiolety. Lepiej być nie mogło, prawda?
Ech, maju, ty niewdzięczniku! Musiałeś zepsuć sobie pogodę?
Jako meteopatka, osoba ciepłolubna, napędzana przez słońce, zależna od pór roku, Celcjuszy, Pascali, czy innych barów (nie tych z drinkami, niestety ;) wszelkie takie anomalie przyjmuję silnymi bólami głowy i spadkiem samopoczucia, tudzież kowoopornymi napadami senności. Zawsze też wtedy towarzyszy mi nieodparta potrzeba zwinięcia się w wąskiej strefie jedzeniowo-przestrzennego komfortu. Patrz - ciepła herbatka, kocyk, książka, czekolada i tabliczka z napisem „Nie przeszkadzać, gryzę” (ludzi lub czekoladę, w zależności od okoliczności). W skrajnych przypadkach potrzebny staje się namiot z kołdry i poduszek kompatybilny z Netflixem i pizzą. Taki stan potrzeb utrzymuje się zasadniczo od października, ustępując powoli w okolicach marca, kiedy to hiacynty, kiełki i Farenheity przywracają mnie światu. Co, o dziwo, bezboleśnie się w tym roku zadziało.
Ech, maju, ty niewdzięczniku! Musiałeś zepsuć sobie pogodę?
Jako meteopatka, osoba ciepłolubna, napędzana przez słońce, zależna od pór roku, Celcjuszy, Pascali, czy innych barów (nie tych z drinkami, niestety ;) wszelkie takie anomalie przyjmuję silnymi bólami głowy i spadkiem samopoczucia, tudzież kowoopornymi napadami senności. Zawsze też wtedy towarzyszy mi nieodparta potrzeba zwinięcia się w wąskiej strefie jedzeniowo-przestrzennego komfortu. Patrz - ciepła herbatka, kocyk, książka, czekolada i tabliczka z napisem „Nie przeszkadzać, gryzę” (ludzi lub czekoladę, w zależności od okoliczności). W skrajnych przypadkach potrzebny staje się namiot z kołdry i poduszek kompatybilny z Netflixem i pizzą. Taki stan potrzeb utrzymuje się zasadniczo od października, ustępując powoli w okolicach marca, kiedy to hiacynty, kiełki i Farenheity przywracają mnie światu. Co, o dziwo, bezboleśnie się w tym roku zadziało.
Tym większy był więc szok dla organizmu, gdy po wybudzeniu się z tego zimowego letargu i rozkręceniu się na dobre w wiosennej euforii, po cudnie zielonej Wielkanocy i letnich perspektywach, znów zaczęłam marznąć, przewiało mnie do kości, a karna brygada bakterii jelitowych zamiast witaminowego szejka zażądała smażonego boczku z pepperoni. I znów się zwinęłam.
Grożę więc mu, temu maju, palcem i podrzucam klika kadrów w ukochanych kolorkach - tradycji musi stać się zadość. Udało mi się je zrobić zanim na dobre okopałam się na kanapie. Z tej miejscówki prowadzę nierówny bój z własnymi słabościami i uciekam w marzenia o promieniach słońca wpadających do domu przez okno, o kuchni pachnącej fit ;) rabarbarowym ciastem i piknikach z bzową lemoniadą. Odpędzam tymi wizualizacjami nieodpartą potrzebę zjedzenia pizzy z boczkiem i pepperoni. Jestem twarda, nie poddam się!
No dobra, ale na kolejny odcinek "Sabriny" to się jednak skuszę ;)
No dobra, ale na kolejny odcinek "Sabriny" to się jednak skuszę ;)
Znacie moje zamiłowanie do mięty z fioletem :D
Musiałam znowu zrobić kolorystyczne zestawienie, mniej lub bardziej przydatnych skarbów, wprowadzających mnie w ten prawdziwy, majowy nastrój. Co powicie więc na piknik pod krzakiem bzu, romans w pastelowej alkowie lub retro smak ciasta? Ja się skuszę na wszystko, jak tylko ten zwariowany miesiąc wróci do swoich starych pogodowych nawyków. A może i Wam te moje inspiracje wpłyną na poprawę humoru. Nawet kupować nie trzeba ;)
Podoba Wam się zestawienie? Jak tak, to skaczcie do zeszłorocznego => Majowo fioletowo.
Trzeba się trochę rozgrzać ;)
Pozdrawiam cieplutko z poduszkowych okopów,
Pliszka
Ojojo... Życzę w takim razie przyjemności, temperatur wyższych, co byś się rozwinąć mogła :* Albo chociaż ciekawej "Sabriny" ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
"Sabrina" już wyoglądana, teraz lecę z "Domem z papieru" :D
UsuńOj, ciężki ten maj, ciężki ;)
Ściskam mocno!
Te kolory już zawsze będą mi się kojarzyć z tobą :)
OdpowiedzUsuńMaj uwielbiam!!!!
Moje Ci one - kochane majowe :)
UsuńTeż uwielbiam takie zestawienie. Piękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWspaniałe zestawienia!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ściskam!
UsuńHej. Piękny bukiet bzu... pięknie delikatnie fioletowy. Maj, ach to Ty! pozdrawiam asia :)
OdpowiedzUsuńHej, za ten bez to kocham ten maj nad życie i wszytko mu wybaczam ;)
UsuńŚciskam!
Uwielbiam maj, uwielbiam ten unoszący się w powietrzu zapach, uwielbiam te dłuższe dni i to, że czas tak beztrosko płynie :)
OdpowiedzUsuńW maju zdecydowanie można pozwolić sobie na flow :)
UsuńMaj to mój ulubiony miesiąc! :) Przepiękny bukiet bzu, pięknie komponuje się w tym zdjęciu. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMiło mi!
UsuńAle maj jest piękny, można nawet powiedzieć, że zaczyna się prawdziwa wiosna. Uwielbiam fioletowy i super zestawienia :)
OdpowiedzUsuńNiezaprzeczalnie to najpiękniejszy miesiąc, pomimo chmur i deszczu :)
UsuńPrzepiękne wnętrze, wiosna w pełni:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękne zestawienie, szczególnie w połączeniu z bielą we wnętrzu :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że kolorystycznie zawsze na miętę ;)
OdpowiedzUsuńAranżacja wygląda wspaniale. Przepiękna pastelowa kolorystyka.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne propozycje
OdpowiedzUsuńPiękne dekoracje i ten fioletowy bez. Aż czuć unoszący się w powietrzu zapach. Dobrze jest mieć idealny widok na ogród i móc czuć taki zapach codziennie w majowe dni. Szklane ściany przesuwne zapewnią nam widok na ogród i zielone otoczenie.
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Warto było tutaj zajrzeć
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis! Muszę zaglądać na Twojego bloga częściej.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się meble które posiadają efektowne dekory jak np nóżki meblowe.
OdpowiedzUsuń