Biżuteryjne problemy pierwszego świata

Nigdy nie byłam typem biżuteryjnej sroczki. Nie miałam nieprzebranej ilości kolczyków, naszyjników i wisiorków, nie wyłapywałam w locie najnowszych trendów. I z racji gustu i zasobności portfela, dodatki stawiałam na drugim planie. Tłumaczyłam sobie, że to nie moje oczy cieszyłby dany nabytek, tylko oczy postronnego widza. Więc po co wydawać i po co się stroić.

Z biegiem lat jednak, chcąc nie chcąc, kolekcja się powiększała. Czy to za sprawą prezentów (oj, nigdy nie zapomnę mojemu lubemu pięknego kompletu błyskotek w znienawidznym przez mnie granatowym kolorze - tak nie znać własnej dziewczyny!), czy to konieczności dopełniania jakowejś kreacji na wszystkie rodzinne chrzciny i wesela (bo nie daj Thorze wypatrzą, że to już miałaś). Wszystko to potem trafiało do zabałaganionej i wypełnionej na ścisk szuflady z zamysłem „może kiedyś jeszcze”. A potem zaczynało zaplątywać się w zapomniane gumki do włosów, zdekompletowane kolczyki, by finalnie zaśniedzieć i obrosnąć kurzem. Lub zagubić się na amen, jak obrączka i pierścionek zaręczynowy (jak ktoś się dopytuje to przecież "męża mam w sercu"). Potem nawet już nie miałam siły ich szukać, ani ochoty ich z stamtąd wyciągać. I jeśli kiedykolwiek Madame Chic kazałaby mi wskazać w domu „miejsce wstydu”, to z pewnością byłaby to TA szuflada.

Dwa lata temu wprowadziłam sobie zasadę, że jednak będę coś niecoś do tej mojej kolekcji dorzucać. Nie, nie do tej szuflady ;) Będę z rozmysłem kupować i codziennie „wychadzać”. Wybierać biżuterię na tyle praktyczną, abym nie wyciągać jej tylko od wielkiego dzwonu, z okazji tych weseli i chrzcin, ale założyć choćby do sklepu, do zwykłych, wycioranych dżinsów i swetra. Wreszcie coś w tym moim ascetycznym imagu ruszyło. Codziennie, już z nawyku, zakładam kolczyki, na rękę wsuwam bransoletkę. Przeprosiłam się nawet z pierścionkami, choć obrączek do tej pory nie odnalazłam.

No i wszystko ładnie, tylko pojawił mi się biżuteryjny problem pierwszego świata. Co zrobić, żeby te świecidełka w sposób fajny zamieścić na widoku? No bo nie zrobię im tego i do szuflady na powrót nie upchnę ;) Jeden wielki koszyk na komodzie mi się nie sprawdził – choć nic już nie chowałam po kątach, to jednak wszystko naraz dalej się plątało. Nie sprawdziło się też trzymanie każdej z rzeczy oddzielenie w oryginalnych opakowaniach. Po prostu zapominałam co w nich mam ;)

Stąd moje poszukiwania i mój pierwszy przystanek w drodze do pokochania swojego domu na nowo – MINI KĄCIK BIŻUTERYJNY!

Wykorzystałam ad hoc biurową kratkę, która świetnie się sprawdza jako wieszadełko na kilka sztuk dyndających się kolczyków czy łańcuszków. Za tacę na kolczyki i inne drobiazgi posłużył mi talerz z Ikea (sic!) i mini pojemnik HAY. Nie jest to jednak do końca praktyczne rozwiązanie, bo wszystko się jeszcze ciut miesza i przydałoby się więcej podziałek na drobiazgi, zwłaszcza kolczyki. A i bransoletek na kratce więcej nie zawieszę.








 
Jak mnie już znacie, mój basic musi być w fiolecie, zieleni lub posiadać chociażby piórka ;)

Zrobiłam sobie taki mały research i wyłapałam kilka stojaków na biżuterię, które może, może dałoby się praktycznie (i estetycznie) wykorzystać. Wybór jest naprawdę spory i ciężko mi się na szybko zdecydować. A jakie są wasze doświadczenia? W czym przechowujecie swoje biżuteryjne skarby? 

KLASYCZNE STOJAKI NA BIŻUTERIĘ





CZARNE STOJAKI NA BIŻUTERIĘ


  

 DRZEWKOWE STOJAKI NA BIŻUTERIĘ






FIKUŚNE STOJAKI NA BIŻUTERIĘ
 



TALERZYKI NA BIŻUTERIĘ (PLUS JEDNA SZKATUŁKA)






Mam kilka swoich faworytów i chyba trzeba będzie coś wybrać. A Wam wpadło coś w oko?
Może macie jakieś swoje sprawdzone pomysły?

Ściskam,
Pliszka
 

Komentarze

  1. Kochana bardzo pomogłeś mi tym postem, bo właśnie zastanawiam się nad zakupem stojaka na biżuterię. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się cieszę, że moje poszukiwania przydały się nie tylko mnie :)

      Usuń
  2. bardzo ladny zielony koc, skad? jesli chodzi o bizu to nie nosze ostatnio nic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koc jest z IKEI, z kolekcji PS z przed dwóch lat, bodajże. Niestety nie ma go już w sprzedaży :(

      Usuń
  3. Cześć!:) Ja nie jestem fanką trzymania biżuterii na wierzchu. Marzę o takiej małej szufladce w garderobie na biżuterię, ale póki co ta zamykana szkatułka Stackers to coś, czego zdecydowanie potrzebuje moja mini kolekcja biżuterii. Szukałam dokładnie czegoś takiego. Super! :-)

    Weronika
    dekoland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne te wieszaki na biżuterie ale ja jednak wolę szkatułki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie to świetna propozycja, wieszaczek się taki sprawdzi :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie stojaki to bardzo fajne rozwiązanie dla osób, które posiadają bogatą kolekcję biżuterii. Dzięki nim nic się nie powinno zgubić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam bardzo mało biżuterii i dobrze mi z tym :) Nigdy chyba nie lubiłam błyskotek. Miałam okres, gdy nosiłam po 5 bransoletek na ręce, ale mi przeszło. Teraz mam tylko złoty i srebrny łańcuszek, kilka ozdób na rękę i dwa pierścionki. Lubię za to zegarki, ale nie mam dużej kolekcji. Wolę postawić na klasykę i prostotę w dobrej jakości, aby zakup był na lata. Zwracam uwagę na próbę złota lub srebra, tak by nie wydać kasy na coś, co za kilka miesięcy będzie nadawać się do kosza. Szkoda, że w przypadku ubrań, butów i torebek nie jestem taką minimalistką :) Ps. Też nie znoszę granatowego koloru.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

INSTAGRAM - MYLITTLEHAPPYNEST